Gorczańska niedziela
12 września 2010
11 września 2010 r. mieliśmy zainaugurować po wakacyjnej przerwie działalność „Perci”. Niestety (który to już z kolei raz w tym roku) nasze plany storpedowała pogoda. Tym razem jednak wyjazd opóźnił się tylko o jeden dzień. W ten sposób w rocznicę wyjścia na Mogielicę, pojechaliśmy w Gorce. Już wcześniej naszym celem uczyniliśmy Gorc. Jego masyw stanowi wysunięty na wschód fragment głównego pasma gorczańskiego. Wierzchołek Gorca liczy 1228 m n.p.m.
W niedzielny, mglisty ranek wyruszyliśmy z Tarnowa do Ochotnicy Górnej. Tutaj z przysiółka Jamne, rozpoczęliśmy wędrówkę żółtym szlakiem w stronę „Gochy” czyli Gorczańskiej Chaty. To prowadzone przez studenckich przewodników beskidzkich z Krakowa schronisko nosiło kiedyś nazwę„Hawiarskiej Koliby”. Starsi turyści znają je dobrze chociażby ze względu na popularną kiedyś ogniskową piosenkę opiewającą to miejsce. Ale wróćmy na szlak. Idąc we mgle dotarliśmy do „Gochy”, gdzie zorganizowaliśmy krótki postój. Następnie ruszyliśmy w stronę polany Przysłop Dolny. Mimo iż wznosiliśmy się coraz wyżej i przechodziliśmy przez tereny kolejnych polan, mgła skutecznie ograniczała widoki. Tuż przed samym Przysłopem przez chmury zaczęło nieśmiało przebijać słoneczko. Wkrótce doszliśmy do połączenia ze szlakiem zielonym. To on miał nas wyprowadzić na szczyt Gorca, a następnie sprowadzić do Ochotnicy Dolnej. Wędrując grzbietem mieliśmy w końcu okazję by zapoznać się z gorczańskim błotem (wynikiem wcześniejszych kilkudniowych opadów).
Kiedy tuż po godzinie trzynastej stanęliśmy na wierzchołku, w końcu zaświeciło słońce a nad naszymi głowami rozpościerał się nieskazitelny błękit. Niestety wszystko poniżej zasłaniała biel chmur. Po kilkunastominutowym odpoczynku rozpoczęliśmy zejście. Wkrótce znowu weszliśmy w mgłę. Minęliśmy, czynną w okresie wakacyjnym bazę namiotową, kapliczkę z Pietą i dotarliśmy do Jaworzynki Gorcowskiej. Po drodze zbieraliśmy grzyby (borowiki, kozaki, rydze, kurki, podgrzybki i kanie). W końcu doszliśmy do przysiółka Gorcowe a wkrótce potem dotarliśmy do głównej drogi w Ochotnicy Dolnej. Po szybkim obiedzie zjedzonym w miejscowej regionalnej karczmie, wsiedliśmy do autobusu i zadowoleni wróciliśmy do Tarnowa. Teraz mamy nadzieję, że przed nadejściem zimy czeka nas jeszcze długa „złota polska jesień” a wraz z nią kolejne wyprawy na „górskie perci”.
W niedzielny, mglisty ranek wyruszyliśmy z Tarnowa do Ochotnicy Górnej. Tutaj z przysiółka Jamne, rozpoczęliśmy wędrówkę żółtym szlakiem w stronę „Gochy” czyli Gorczańskiej Chaty. To prowadzone przez studenckich przewodników beskidzkich z Krakowa schronisko nosiło kiedyś nazwę„Hawiarskiej Koliby”. Starsi turyści znają je dobrze chociażby ze względu na popularną kiedyś ogniskową piosenkę opiewającą to miejsce. Ale wróćmy na szlak. Idąc we mgle dotarliśmy do „Gochy”, gdzie zorganizowaliśmy krótki postój. Następnie ruszyliśmy w stronę polany Przysłop Dolny. Mimo iż wznosiliśmy się coraz wyżej i przechodziliśmy przez tereny kolejnych polan, mgła skutecznie ograniczała widoki. Tuż przed samym Przysłopem przez chmury zaczęło nieśmiało przebijać słoneczko. Wkrótce doszliśmy do połączenia ze szlakiem zielonym. To on miał nas wyprowadzić na szczyt Gorca, a następnie sprowadzić do Ochotnicy Dolnej. Wędrując grzbietem mieliśmy w końcu okazję by zapoznać się z gorczańskim błotem (wynikiem wcześniejszych kilkudniowych opadów).
Kiedy tuż po godzinie trzynastej stanęliśmy na wierzchołku, w końcu zaświeciło słońce a nad naszymi głowami rozpościerał się nieskazitelny błękit. Niestety wszystko poniżej zasłaniała biel chmur. Po kilkunastominutowym odpoczynku rozpoczęliśmy zejście. Wkrótce znowu weszliśmy w mgłę. Minęliśmy, czynną w okresie wakacyjnym bazę namiotową, kapliczkę z Pietą i dotarliśmy do Jaworzynki Gorcowskiej. Po drodze zbieraliśmy grzyby (borowiki, kozaki, rydze, kurki, podgrzybki i kanie). W końcu doszliśmy do przysiółka Gorcowe a wkrótce potem dotarliśmy do głównej drogi w Ochotnicy Dolnej. Po szybkim obiedzie zjedzonym w miejscowej regionalnej karczmie, wsiedliśmy do autobusu i zadowoleni wróciliśmy do Tarnowa. Teraz mamy nadzieję, że przed nadejściem zimy czeka nas jeszcze długa „złota polska jesień” a wraz z nią kolejne wyprawy na „górskie perci”.