Społeczna Szkoła Podstawowa nr 2

JAWORKI - Zielona Szkoła 2015

25 czerwca 2015

Zielona szkoła AD 2015 została zorganizowana w Jaworkach. Ta mała miejscowość leży w dolinie potoku Grajcarek, na granicy pomiędzy Beskidem Sądeckim i Małymi Pieninami. Właściwie to dom, w którym byliśmy zakwaterowani, leżał już na obszarze malutkiej osady Biała Woda. Te bardzo ładne tereny nazywane były dawniej Rusią Szlachtowską, gdyż zamieszkiwali je Łemkowie zwani też Rusinami. Tworzyły je cztery wsie. Oprócz wspomnianych już Jaworek i Białej Wody, w jej skład wchodziły również Szlachtowa i Czarna Woda. Zanim jednak dojechaliśmy na miejsce zakwaterowania po drodze zatrzymaliśmy się w Wytrzyszcce, a następnie przepłynęliśmy promem przez rzekę Dunajec i znaleźliśmy się w Tropiu. Znajduje się tutaj jeden z najstarszych małopolskich kościółków. Jego pochodzenie datuje się na przełom XI i XII wieku. Przy pomocy multimedialnego przewodnika zwiedziliśmy tą świątynię związaną z śwśw. Andrzejem Świeradem i Benedyktem. Następnie udaliśmy się do Nowego Sącza i przez kilka godzin zwiedzaliśmy miejscowy skansen oraz Miasteczko Galicyjskie. Późnym popołudniem dotarliśmy do Jaworek. Po zakwaterowaniu i kolacji wyruszyliśmy jeszcze na spacer do rezerwatu „Biała Woda”.


Następny dzień (piątek) przywitał nas mocno zachmurzonym niebem. Mimo to po śniadaniu pojechaliśmy do Szlachtowej, gdzie zwiedziliśmy Muzeum Pienińskie. Mieści się ono w budynku dawnej strażnicy granicznej. Stała ekspozycja pokazuje zwiedzającym bogatą przeszłość regionu pienińskiego. Dzięki temu mogliśmy poznać m.in. wybudowane na tym obszarze zamki obronne, budownictwo ludowe oraz życie miejscowej ludności (Polaków i Łemków). Wypełniała je głównie gospodarska pasterska, uprawa słabej jakości ziemi, flisactwo czy też druciarstwo (u Łemków). Duża część ekspozycji poświęcona była szczawnickiemu kurortowi. Od jego powstania w XIX wieku do czasów współczesnych. I właśnie Szczawnica była następnym punktem naszej piątkowej wycieczki. Niestety tuż po przyjeździe do niej zaczął padać deszcz. Początkowo był niewielki ale z każdą chwilą stawał się coraz bardziej dokuczliwy. Szczawnicka pijalnia wydawała się więc idealnym schronieniem. Kiedy po dwudziestu minutach deszcz osłabł opuściliśmy pijalnię i kontynuowaliśmy zwiedzanie. Deszcz jednak nie dał za wygraną i po chwili zaczął padać ponownie. Dodatkowo ciężkie granatowe chmury zawisły nad Szczawnicą nie zwiastowały  niczego dobrego. Wkrótce rozpadało się już na dobre. Wróciliśmy więc do Białej Wody i rozpoczęliśmy  popołudnie gier i zabaw „świetlicowych”. Dużą popularnością cieszył się stół do tenisa stołowego. Wieczorem niebo rozpogodziło się i wyszło słońce. W związku z tym po kolacji poszliśmy na ponad dwugodzinny spacer do Czarnej Wody.


Na sobotę zaplanowana była całodzienna wycieczka górska. Po śniadaniu udaliśmy się żółtym szlakiem na Przełęcz Rozdziela. Spełnia ona bardzo ważną topograficznie funkcję – oddziela od siebie Małe Pieniny i Beskid Sądecki. Po drodze zatrzymaliśmy się przy małej pasterskiej bacówce, gdzie mogliśmy skosztować oscypków oraz bundzu. Po kilkunastominutowym odpoczynku na przełęczy ruszyliśmy niebieskim szlakiem poprowadzonym wzdłuż granicy ze Słowacją. Następnym celem była Przełęcz Gromadzka (Obidza). Trochę poniżej niej znajduje się prywatna bacówka słynąca z doskonałej kuchni. Sporo z nas zna ją doskonale ze szkolnych wyjazdów. Nikogo nie dziwił więc fakt, że tutaj też zatrzymaliśmy się na dłuższą chwilę. Z nowymi siłami kontynuowaliśmy naszą wędrówkę. Czerwony szlak (biegnący pewien czas wspólnie z niebieskim) powiódł nas przez widokową Polanę Litawcową w stronę stoków Wielkiego Rogacza. Następnym charakterystycznym punktem naszej trasy był Ruski Wierch. Szczyt ten jest całkowicie odsłonięty i rozlega się z niego fantastyczna panorama. Widać doskonale grzbiet Małych Pienin, słowacką Magurę Spiską oraz Tatry. Podobne obrazy gwarantują rozległe polany ciągnące się w stronę Jaworek nad doliną Białej Wody. Tam też przysiedliśmy chwilę, chcąc nacieszyć oczy niesamowitymi widokami. Zadowoleni wróciliśmy do domu, a niektórzy chłopcy zdążyli rozegrać jeszcze przed kolacją mecz piłki nożnej. Sobotę zakończył krótszy niż w poprzednie dni spacer.


Niedzielę rozpoczęła msza św. odprawiona przez księdza Roberta - towarzyszącego nam tradycyjnie na zielonej szkole. Po pożywnym śniadaniu wyruszyliśmy do Krościenka. Tutaj do naszego autokaru wsiadła pani Teresa Cisielka będąca etatowym pracownikiem Pienińskiego Parku Narodowego oraz przewodnikiem beskidzkim. Wspólną podróż zakończyliśmy na Przełęczy Osice. Po opuszczeniu autokaru podzieliliśmy się na dwie grupy. Uczniowie szkoły podstawowej razem z panią Teresą oraz panem Pawłem i księdzem Robertem wyruszyli w Pieniny na edukacyjne zajęcia terenowe. Przez kilka następnych godzin poznawali ekosystem pienińskiego lasu i łąki, rozpoznawali gatunki drzew i określali ich wiek, uczyli się nazw i cech charakterystycznych dla pienińskich roślin. Praca wykonywana samodzielnie  lub w grupach przynosiła wszystkim dużą radość. Nikt nie narzekał na nudę.


Drugą grupę stanowili gimnazjaliści. Pod kierunkiem pana dyrektora, który tym razem wcielił się w rolę przewodnika górskiego powędrowaliśmy na pienińską wycieczkę. Jej głównym celem miało być zdobycie Trzech Koron. Dość wczesna pora sprawiła, że oblegane zazwyczaj w tym okresie pienińskie szlaki nie zdążyły się jeszcze zapełnić. Dopiero na Przełęczy Szopka spotkaliśmy większą grupę Słowaków. Wyprzedziliśmy ich jednak w drodze na szczyt, dzięki czemu mogliśmy się długo i w spokoju delektować widokami z platformy widokowej umieszczonej na Okrąglicy - najwyższej z pięciu turni masywu Trzech Koron. Gdzieś w dole wiła się wstęga Dunajca a na zielonych łąkach wypasały się stada białych owieczek. Dookoła roztaczały się bajkowe widoki bliższych i dalszych pasm górskich. W naszych rękach znalazły się szybko urządzenia do rejestracji obrazów. Przeważały oczywiście telefony komórkowe. Każdy chciał utrwalić dla siebie te niepowtarzalne chwile. Z Trzech Koron przenieśliśmy się na Górę Zamkową, gdzie mogliśmy utrwalić zdobyte w piątek (w Muzeum Pienińskim) wiadomości na temat Zamku Pienińskiego a także zobaczyć „na żywo” jego aktualny wygląd. Ponieważ po kilku dniach aktywności fizycznej nikt nie narzekał na kondycję, jednogłośnie postanowiliśmy przedłużyć trasę wycieczki i dotrzeć jeszcze na szczyt zwany Czertezikiem. Z tego wierzchołka zeszliśmy do Krościenka. Po chwili dołączyła do nas bardzo zadowolona grupa uczniów szkoły podstawowej. Wieczór wypełnił znowu mecz piłki nożnej.


W poniedziałek po śniadaniu pojechaliśmy do Niedzicy. Prawie wszystkim ta miejscowość kojarzy się najczęściej  z pochodzącym z XIV wieku zamkiem (Dunajec), wznoszącym się  ponad zalewem czorsztyńskim. My jednak (po raz pierwszy w historii szkoły) mieliśmy zwiedzić tutejszą zaporę wodną. Na początku obejrzeliśmy film pokazujący historię budowy tego obiektu oraz drugi,  wyjaśniający zasadę produkowania energii elektrycznej przy wykorzystaniu siły spadającej wody. Potem nadszedł czas na szczegółowe zwiedzanie zapory. Mimo panującego na zewnątrz upału w środku było raczej rześko. Przez cały rok utrzymuje się tutaj stała temperatura –  8 stopni powyżej zera. Wiadomości z obejrzanego filmu mogliśmy teraz zweryfikować w rzeczywistości. Duże wrażenie zrobiła na wszystkich hala maszyn. Panował w niej spory hałas. Na jeszcze większy szum nasze uszy narażone były w czasie przejścia przez halę generatorów. Ponad dwugodzinną wycieczkę zakończyła kilkuminutowa wspinaczka na „koronę” zapory. Tym samym znowu znaleźliśmy się na powierzchni. Po wizycie w Niedzicy udaliśmy się do Czorsztyna, gdzie znajdują się ruiny zamku strzegącego kiedyś południowych granic Rzeczpospolitej (zamek w Niedzicy leżał już na terenie Królestwa Węgier). Pan dyrektor opowiedział nam jego historię. Ciemne chmury zwiastujące nadciągającą burzę spowodowały, że droga powrotna na parking przebiegała wyjątkowo szybko. Na szczęście udało nam się zdążyć zanim pierwsze krople spadły na asfalt. Burze zazwyczaj pojawiają się nagle ale i szybko przechodzą. Tak było i tym razem. Dzięki temu wieczorem, po wcześniejszej obiadokolacji poszliśmy bez przeszkód do Wąwozu Homole. Byliśmy jedyną grupą turystów w całkowicie pustym wąwozie, który codziennie w czerwcu odwiedzają przecież dziesiątki szkolnych wycieczek. Ale nie o takiej porze. Spokojnie dotarliśmy więc na Polanę pod Wysoką – do miejsca, w którym w czasie wakacji zorganizowana jest studencka baza namiotowa. Ostatnią atrakcją poniedziałkowego wieczoru było ognisko z pieczeniem kiełbasek, chleba i jabłek.


Wtorek był ostatnim dniem zielonej szkoły. Ciemne chmury wisiały nad Małymi Pieninami. Mimo to, po śniadaniu poszliśmy do bacówki leżącej w rezerwacie Biała Woda. Niektórzy chcieli przed powrotem do domu zaopatrzyć się w oscypki i bundz. Miły baca zademonstrował chętnym sposób wyrobu góralskich serków. Kilka minut w środku bacówki wystarczyło, by dym „uwędził” nasze ubrania. Aby się nieco przewietrzyć, w drodze powrotnej do domu zatrzymaliśmy się jeszcze w Szczawnicy i wzdłuż Grajcarka powędrowali w stronę Dunajca. Potem idąc tzw. Drogą Pienińską dotarliśmy do leżącej na Słowacji Leśnicy. I to był już ostatni akcent zielonej szkoły. Wczesnym popołudniem wróciliśmy do Tarnowa. Teraz przed nami wakacje, a za rok… .

SSP2 Godło Rzeczpospolitej Polskiej Społeczne Towarzystwo Oświatowe