Majówka w Górach Grybowskich
02 maja 2012Wykorzystując doskonałe warunki pogodowe panujące na początku maja, wyruszyliśmy na kolejną górską eskapadę. Tym razem naszym celem były Góry Grybowskie. To z pewnością bardzo mało znany obszar górski w Polsce. Rzeczone góry rozciągają się między Kotliną Sądecką adoliną Białej. Zaliczane są do Beskidu Niskiego. Wędrowaliśmy już po nich w 2009 roku. I podobnie jak wtedy udaliśmy się tam pociągiem. Miejscem startu uczyniliśmyPtaszkową. Miejscowość ta słynie
z drewnianego kościółka pochodzącego z połowy XVI wieku. Na zewnętrznej ścianie prezbiterium znajdowała się przez wiele lat płaskorzeźba przedstawiająca modlitwę Jezusa w Ogrójcu. Jej autorem był sam Wit Stwosz. Obecnie dzieło mistrza Wita możemy oglądać w muzeum w Nowym Sączu.
Z Ptaszkowej wyruszyliśmy niebieskim szlakiem w stronę pasma Postawnego i Jaworza. Minęliśmy nowy kościół i zaczęliśmy łagodne podejście ścieżką wśród pół i łąk w stronę lasu. Pod nami rozciągała się Ptaszkowa, a za nią dwa charakterystyczne szczyty: Rosochatka oraz Jodłowa. Po chwili weszliśmy w las i od tej pory otaczały nas przede wszystkim buki. W takich „okolicznościach” minęliśmy Postawne – szczyt o wysokości 846 m n.p.m. i dotarliśmy do najwyższego szczytu Gór Grybowskich. Nosi on nazwę Jaworze i jest wyższy od Postawnego o 36 metrów. Wierzchołek Jaworza jest całkowicie zarośnięty. Na szczęście kilka lat temu zbudowano na nim prawie 30-to metrową metalową wieżę widokową zwieńczoną krzyżem. Nie mogliśmy odmówić sobie przyjemności wejścia na nią. Dzięki temu mogliśmy napawać oczy piękną panoramą. Na wschodzie Beskid Niski, na południu i południowym zachodzieBeskid Sądecki, Wyspowy i Gorce. Na północy PogórzeRożnowskie i Ciężkowickie a także Grybów, który miał być metą naszej wycieczki. Tylko Tatry były dość przymglone. Ale je akurat mogliśmy doskonale obejrzeć cztery dni wcześniej ze szczytu Lubania (który bez kłopotów dostrzegliśmy z wieży).
Nadszedł czas powrotu. Szlakiem zielonym do Grybowa. Najpierw stromo w dół przez las, potem wśród pól i łąk we wspaniałej wiosennej scenerii. Co pewien czas krótka przerwa. Gdy dotarliśmy do łąk nad Kąclową, do naszych uszu dotarły dźwięki grzmotów a kiedy odwróciliśmy głowy zobaczyliśmy za plecami ciemne chmury. Czyżby to klątwa Gór Grybowskich? W czasie poprzedniego pobytu tutaj, burza z ulewnym deszczem dopadła nas w Grybowie. Zrezygnowaliśmy
z odpoczynku i wyciągając nogi rozpoczęliśmy zejście do bliskiego już celu wycieczki. Burza trochę nas jeszcze postraszyła i przesunęła się na wschód. A my już bez przeszkód dotarliśmy do stacji kolejowej, delektując się po drodze lodami. Kiedy dotarliśmy do Tarnowa, nad naszym miastem zaczęły gromadzić się granatowe, ciężkie chmury. Wkrótce przyszła też ulewa. Ale my odpoczywaliśmy już bezpiecznie w swoich domach.