Rekolekcje wielkopostne w Szczawnicy
15 marca 2013Jedną z cech charakterystycznych naszej szkoły są organizowane często wyjazdy turystyczne w góry. Nic dziwnego zatem, że podobną formę przybrały również szkolne rekolekcje wielkopostne. Tradycyjnie od wielu lat w okresie wielkiego postu wyjeżdżamy na trzy dni do jakiejś górskiej miejscowości by połączyć aktywny wypoczynek z typowymi „zajęciami” rekolekcyjnymi.
W tym roku wyruszyliśmy do Szczawnicy. W piątek 15 marca, w porze, w której zazwyczaj przychodzimy do szkoły, zebraliśmy się (uczniowie klasy czwartej, piątej i szóstej) na tarnowskim dworcu PKP. Kilkanaście godzin wcześniej południowe rejony Polski zaatakowała zima. Intensywne opady sparaliżowały Tarnów i okolice. Mimo tego pociąg był tylko nieznacznie opóźniony. Podróż do Starego Sącza przebiegała bez zakłóceń. Jedynie krajobrazy za oknem bardziej przypominały obrazki z Syberii. Prawie punktualnie wysiedliśmy na zasypanej stacji w Starym Sączu. Niestety bus, który miał nas zabrać do Szczawnicy jeszcze nie przyjechał. Okazało się, że warunki na drodze są ekstremalnie ciężkie. A śnieg padał mocno. Ponieważ dworzec był zamknięty, chwile oczekiwania spędziliśmy w pomieszczeniu dyżurnego ruchu. Wreszcie nadjechał nasz bus i ruszyliśmy w stronę Szczawnicy. Podróż trwała ponad godzinę. Z uwagi na dużą ilość śniegu, nie mogliśmy podjechać pod Dom Rekolekcyjny. Z parkingu koło kościoła ruszyliśmy więc pieszo.
Przedarliśmy się przez zaspy i bezpiecznie dotarliśmy do celu. Na szczęście śnieg wkrótce przestał padać więc po zakwaterowaniu ksiądz Robert wraz z panem dyrektorem, który pełnił tutaj funkcję przewodnika górskiego, podjęli decyzję, że pójdziemy na małą wycieczkę do słowackiej Leśnicy. We wspaniałej zimowej scenerii maszerowaliśmy wzdłuż potoku zwanego Grajcarkiem a potem wzdłuż Dunajca. Po drodze odwiedziliśmy pawilon edukacyjny Pienińskiego Parku Narodowego. Byliśmy tam pierwszymi (i zapewne ostatnimi) tego dnia gośćmi. Następny postój wypadł nam już w leśnickiej „Chacie Pieniny”. Na długo zapamiętamy rozgrzewającą nas słowacką gorącą czekoladę oraz przytulny kominek. Droga powrotna przebiegła chyba szybciej. Kilka godzin ruchu na świeżym powietrzu zwiększyło nasz apetyt. Obiadokolacja błyskawicznie zniknęła prawie bez śladu. Wieczór wypełniła spowiedź, msza z nauką rekolekcyjną oraz przygotowany przez księdza seans filmowy.
Sobota powitała nas lekko prószącym śniegiem. Z każdą chwilą na niebie pojawiało się jednak coraz więcej błękitu. Tym razem ksiądz Robert odprawił mszę przed śniadaniem. Bezpośrednio po nim dostaliśmy jako prowiant świeżutkie bułeczki z szynką i żółtym serem i poszliśmy na krótki odpoczynek do swoich pokojów. Następnie udaliśmy się do szczawnickiego kościoła św. Wojciecha na Drogę Krzyżową. Zazwyczaj odbywa się ona na górskim szlaku, ale z uwagi na trudne warunki turystyczne została ona w tym roku zorganizowana w kościele. Po nabożeństwie przez kilkanaście minut uczestniczyliśmy w niezwykłych zajęciach obejmujących religię, historię i architekturę. Prowadzili je wspólnie nasi opiekunowie, wykorzystując jako pomoce dydaktyczne: bryłę kościoła oraz znajdujące się w nim eksponaty. Kiedy po godzinie wyszliśmy na zewnątrz, całe miasto skąpane było w promieniach słońca. Pojawiły się więc korzystne warunki do wędrówki. Jako cel została wyznaczona „Bacówka pod Bereśnikiem”. I wszyscy do niej dotarliśmy, chociaż na niewielkim odcinku musiała zostać użyta (do przetarcia ścieżki) zabrana przez księdza turystyczna łopata śniegowa. Nasz trud zrekompensowała natura, wynagradzając nas wspaniałymi widokami. Długi pobyt w bacówce pozwolił zregenerować siły. Na zejście wybraliśmy mniej uczęszczany wariant. Było trochę zabawy w śniegu. Była radość, piski dziewczyn i dużo śmiechu. Po obiadokolacji chętni mogli obejrzeć film o życiu Nepalczyków lub odpocząć w pokojach.
Po mroźnej (minus osiemnaście stopni) nocy wstał cudowny dzień. Błękitne, całkowicie bezchmurne niebo sprawiło, że mimo nieco wcześniejszej niż w sobotę pobudki, nikt nie miał kłopotów ze wstaniem. Szkoda tylko, że był to dzień naszego wyjazdu. Po mszy i śniadaniu, spakowaliśmy swoje rzeczy i sprzątnęliśmy pokoje. Tym razem bus zawiózł nas do Nowego Sącza. Stamtąd pociągiem dotarliśmy do Tarnowa. Trzy dni w Szczawnicy minęły błyskawicznie. A kolejne „rekolekcje w górach” już za rok.
admin