Społeczna Szkoła Podstawowa nr 2

W Kotlinie Kłodzkiej – zielona szkoła 2013

27 czerwca 2013

Druga połowa czerwca tradycyjnie jest czasem, w którym wyjeżdżamy na „zieloną szkołę”. W tym roku zorganizowana została ona kilkaset kilometrów od Tarnowa w jednym z najpiękniejszych zakątków Polski. Bez wątpienia bowiem można zaliczyć do nich Kotlinę Kłodzką. Na sześć dni naszą bazą stała się Kudowa Zdrój a dokładniej położony na zalesionym wzgórzu „Hotel Gwarek”. W upalny niedzielny poranek wyruszyliśmy autokarem w daleką podróż. Dzięki autostradzie prowadzącej z Tarnowa na zachód, przebiegała ona jednak w miarę szybko. Mimo to nie obyło się bez krótkich postojów. Aby w pełni wykorzystać dzień przeznaczony na dotarcie do celu, po drodze zatrzymaliśmy się w miejscowości noszącej nazwę Złoty Stok. Tam mieliśmy zarezerwowane zwiedzanie kopalni złota. Mimo iż dzień był upalny, wzięliśmy z autokarów polary, gdyż w kopalnianych chodnikach temperatura powietrza jest stała (w ciągu całego roku) i wynosi 7oC. Podzieleni na dwie grupy udaliśmy się wraz z przewodnikami do Sztolni Gertrudy i weszliśmy w głąb chodnikiem. Od razu poczuliśmy orzeźwiający chłód. Bardzo sympatyczna pani przewodnik w ciekawy sposób opowiadała o pracy górników i złocie. Następnie przeszliśmy Chodnikiem Śmierci i zjechaliśmy kilkumetrową zjeżdżalnią. Na zakończenie pobytu w Sztolni Gertrudy obejrzeliśmy Muzeum Przestróg, Uwag i Apeli, które gromadzi tabliczki z hasłami dotyczącymi przepisów BHP, instrukcji i ostrzeżeń. Następnie wyszliśmy na zewnątrz i udaliśmy się do Sztolni Czarnej Górnej, położonej obok wielkiego kamieniołomu. Największą atrakcją tej sztolni jest jedyny w Polsce podziemny wodospad. Spływająca z ponad ośmiu metrów woda zrobiła na nas spore wrażenie. Na zewnątrz wyjechaliśmy tzw. pomarańczowym podziemnym tramwajem i poszliśmy odwiedzić warsztat mincerza. Ostatnim punktem zwiedzania kopalni była wizyta w Muzeum Minerałów. Ze Złotego Stoku pojechaliśmy do Kudowy. Po zakwaterowaniu i kolacji udaliśmy się na spacer po uzdrowisku. W ten sposób minął nam pierwszy dzień „zielonej szkoły”. W poniedziałek po śniadaniu mieliśmy wyruszyć na całodniową wycieczkę po Górach Stołowych, dlatego wszyscy otrzymali pakiety z suchym prowiantem. Zapakowaliśmy plecaki i ruszyliśmy na hotelowy parking. Tutaj czekał już na nas pan Sebastian – przewodnik sudecki. Szosą Stu Zakrętów pojechaliśmy do Karłowa. Po drodze przewodnik przekazał nam sporo informacji o Kudowie i jej okolicach. W kilkanaście minut dotarliśmy na miejsce. Teraz czekała nas kilkugodzinna wycieczka górska. Najpierw wspięliśmy się na Szczeliniec Wielki (919 m n.p.m.) – najwyższy szczyt Gór Stołowych. Krótkie postoje na trasie wypełnione były informacjami. Ze szczytu Szczelińca rozlegała się wspaniała panorama. Ponieważ znajdowaliśmy się na obszarze Parku Narodowego Gór Stołowych na dalszą część wycieczki należało wykupić bilety wstępu. W ten sposób weszliśmy na trasę turystyczną. W czasie wędrówki oglądaliśmy skały piaskowcowe o różnych kształtach (Wielbłąd, Małpolud, Kwoka), byliśmy w Piekle (o dziwo zimnym i pełnym śniegu leżącego w wąskich szczelinach) i Niebie. Na koniec (pobytu na Szczelińcu) dotarliśmy do ogromnych skalnych tarasów widokowych. Po zejściu do Karłowa chwilę odpoczęliśmy w cieniu i pomaszerowaliśmy w stronę Błędnych Skał. Wspięliśmy się na szczyt Skalniaka (915 m n.p.m. drugi pod względem wysokości w GS). Z wierzchołka mogliśmy zobaczyć w całej okazałości Szczeliniec. Dzień był naprawdę gorący, więc z ulgą powitaliśmy wejście do labiryntu zwanego Błędnymi Skałami. Po dłuższym odpoczynku i zakupie kolejnych biletów weszliśmy w wąskie korytarze. Naturalna klimatyzacja sprzyjała wędrówce. Niektóre miejsca wymagały poruszania się „w kucki”. Przejście labiryntu pozostawiło nam niezapomniane wrażenia. Ostatnim etapem wycieczki było zejście do Pstrążnej – malutkiej miejscowości, w której czekał na nas autokar. Po kolacji i krótkim odpoczynku mogliśmy się poczuć kuracjuszami. W pijalni oddaliśmy się degustacji tutejszych wód mineralnych a następnie ponad godzinę spacerowaliśmy ścieżkami Parku Zdrojowego. Kto nie chciał wydawać pieniędzy na wodę mineralną mógł korzystać z bezpłatnych ujęć w parku. Po tak spędzonym dniu nikt nie miał kłopotów z zaśnięciem. Wtorek powitał nas znowu wspaniałą pogodą. Tym razem w naszych planach była wizyta w czeskiej części Gór Stołowych. Towarzyszył nam panem Darek - kolejny przewodnik sudecki. Szybko przekroczyliśmy granicę państwa i skierowaliśmy się do miejscowości Adrspach. Po drodze dowiedzieliśmy się naprawdę sporo o Kotlinie Kłodzkiej, Górach Stołowych i Republice Czeskiej. Pan Darek okazał się sympatycznym erudytą. Dodatkowo ujął nas przeprowadzaniem quizów z nagrodami. Po przyjeździe do Adrspachu udaliśmy się do tutejszego Skalnego Miasta. Jest to duży zespół fantastycznych piaskowcowych form skalnych. Przebiega między nimi trasa turystyczna. Ogromne skały o różnych kształtach spowodowały, że obszar ten jest czeskim rezerwatem przyrody. Wstęp jest oczywiście płatny, ale wydane pieniądze warte są tego. Po raz kolejny mogliśmy doświadczyć zbawiennych skutków „skalnej klimatyzacji”. Bez niej trudno byłoby wytrzymać tę wycieczkę. Po skalnych atrakcjach pojechaliśmy do Nowego Miasta nad Metują – niewielkiego, ale pięknego miasta o kilkusetletniej historii. Prawie dwugodzinny pobyt wypełniło nam zwiedzanie renesansowego zamku wraz ze wspaniałymi ogrodami i drewnianym mostem, zwiedzanie zabytkowego (pochodzącego z początków XVI wieku) kościoła pw. Świętej Trójcy oraz spacer po pięknym rynku otoczonym kamieniczkami z podcieniami. Lody w takiej scenerii smakowały wybornie. Niektórzy w to upalne popołudnie woleli schłodzić się zimną kofolą – czeskim odpowiednikiem coca-coli. Dzień zakończył się tradycyjnie czyli …uzdrowiskowo. Z uwagi na atrakcyjnie zapowiadającą się środę, w łóżkach znaleźliśmy się trochę wcześniej niż w poprzednich dniach. Wczesna pobudka i szybkie śniadanie były niezawodnym znakiem, że czeka nas długo oczekiwana wyprawa do Pragi. Sprawnie zajęliśmy miejsca w autokarze. Sprawdzenie paszportów i ruszamy. Stolicę naszych południowo-zachodnich sąsiadów przybliżać będzie nam pani Krystyna. I znowu przekraczamy granicę. Po ponad dwóch godzinach wjeżdżamy do Pragi. Kolejna godzina minie zanim dojedziemy na Hradczany czyli do punktu, z którego rozpoczniemy zwiedzanie. Kiedy wysiadamy, żar leje się z nieba. A przecież dwa tygodnie wcześniej głównemu miastu (tak Czesi nazywają stolicę) Czeskiej Republiki groziła ogromna powódź. Widać jeszcze gdzie niegdzie worki z piaskiem ułożone wzdłuż domów a także metalową zaporę mającą chronić Stare Miasto przed wylewem Wełtawy. Zwiedzanie zaczynamy od Muzeum Miniatur. Nie jest ono może najbardziej znanym miejscem w Pradze, ale zgromadzone tam eksponaty warte są zobaczenia. Wszystkie ogląda się przez mikroskop bądź lupę. Obrazy umieszczone na ziarnkach ryżu, figurki znajdujące się w igielnym uchu czy na skrzydle komara. Wszystko to wywołuje niesamowite wrażenie. Zastanawia też niebywała cierpliwość oraz precyzja autorów. Pomieszczenie jest klimatyzowane więc oglądnie sprawia jeszcze większą przyjemność. Niestety wkrótce musimy wyjść na rozgrzane praskie ulice. To właśnie jedyny minus tego dnia. Temperatura dochodzi w cieniu do 36oC. Mimo to dzielnie oglądamy najważniejsze zabytki: Zamek Praski, Pałac Królewski, Katedrę św. Wita, Most Karola, rynek Starego Miasta z ratuszem i słynnym Orlojem (ratuszowym zegarem). Jest też chwila czasu na zakup pamiątek. A na koniec praskim metrem jedziemy w pobliże parkingu na którym oczekuje nasz autokar. Ponieważ kolację jemy później niż zazwyczaj, rezygnujemy z wieczornego spaceru i odpoczywamy w pokojach. Wkrótce zresztą zmęczenie daje znać o sobie i zasypiamy. Śpimy długo, bo czwartkowe śniadanie jest pół godziny później. Upał nie chce ustąpić, więc po posiłku idziemy na spacer do Kaplicy Czaszek. To bez wątpienia jedna z największych atrakcji Kudowy (właściwie Czermnej, która jest dziś częścią uzdrowiska). Sezon wycieczkowy trwa w najlepsze, bo na małym dziedzińcu miedzy kaplicą a kościołem św. Bartłomieja są już dwie duże grupy uczniów wraz z opiekunami. Wkrótce pojawią się dwie następne. Sama kaplica jest niewielką budowlą wybudowaną w stylu barokowym na przełomie XVIII i XIX wieku przez miejscowego proboszcza. Jej wnętrze pokrywa 3 tysiące czaszek i kości ludzkich. Należały one do ofiar wojen oraz epidemii. Kaplica jest jedynym tego typu obiektem w Polsce i jednym z trzech w Europie. Dwie pozostałe znajdują się w Rzymie i w czeskiej Kutnej Horze. Po zwiedzeniu kaplicy wracamy do hotelu. Chwile odpoczywamy i jedziemy do Dusznik Zdroju. Tam najpierw spacerujemy po Parku Zdrojowym i degustujemy wodę mineralną w zdrojowej pijalni. Odwiedzamy też Dworek Chopina. Nasz najsławniejszy kompozytor przebywał w uzdrowisku dwukrotnie, dając koncerty charytatywne. Na ich pamiątkę w Dusznikach co roku organizowane są Festiwale Chopinowskie, ściągające największe sławy światowej pianistyki. Po pobycie w części uzdrowiskowej udajemy się do zabytkowego centrum Dusznik. Zwiedzamy rynek otoczony zabytkowymi kamienicami. W jednej z nich nocował w 1669 roku król Jan Kazimierz. W kościele śś. Piotra i Pawła oglądamy oryginalną ambonę w kształcie wielkiej ryby. Z jej paszczy kapłani głosili kazania. Ostatnim punktem wizyty w Dusznikach jest wizyta w Muzeum Papiernictwa. Takiego muzeum nie ma w żadnym innym polskim mieście. Ekspozycje muzealne prezentują historię rękodzielniczej produkcji papieru. Z zainteresowaniem słuchamy ciekawych opowieści pani przewodnik i oglądamy z bliska przedstawiane eksponaty. Na koniec obserwujemy cykl produkcyjny papieru czerpanego. Chętni mogą nawet wziąć w nim udział osobiście. Po krótkim odpoczynku na dziedzińcu muzeum, wracamy do autokaru. Po kolacji udajemy się na ostatni wieczorny spacer po Kudowie. Ostatnia noc w „Gwarku” mija bardzo spokojnie. Budząc się widzimy mocno zachmurzone niebo. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce zacznie padać. Gdzieś z oddali słychać grzmoty. Kiedy schodzimy na śniadanie z nieba lecą pierwsze krople deszczu. Wkrótce jednak deszcz ustaje. Po śniadaniu wracamy do pokojów i znosimy swoje bagaże. Chodnik przed hotelem zdążył już wyschnąć ale niebo jest wciąż zachmurzone. Wyruszamy w powrotną drogę. Po godzinie dojeżdżamy do Kłodzka – największego miasta regionu, co znalazło przecież odzwierciedlenie w jego nazwie. Spotkanie z kolejnym przewodnikiem i rozpoczynamy zwiedzanie miasta. Oglądamy rynek, najstarszy kamienny most w Polsce, wspaniały kościół Wniebowzięcia NMP, kościół franciszkanów oraz twierdzę kłodzką – najbardziej znany zabytek miasta. Słuchamy opowieści o historii Kłodzka, o wojnach, zarazach a także o wielkiej powodzi z lipca 1997 roku. W kościele franciszkanów poziom wody osiągnął wtedy 344 cm (!!!). Patrząc na Nysę Kłodzką wydaje się to nieprawdopodobne. Dwugodzinna wycieczka mija szybko. Przed nami jeszcze długa droga do domu. I kilka godzin jazdy. Wieczorem bezpiecznie docieramy do Tarnowa. Zielona szkoła 2013 przechodzi do historii, ale w naszej pamięci pozostanie na długi czas.


Kategorie:
Turystyka, Galeria
Autor:
admin
SSP2 Godło Rzeczpospolitej Polskiej Społeczne Towarzystwo Oświatowe