Społeczna Szkoła Podstawowa nr 2

Zielona szkoła w Jaworkach czyli zapory, zamki i zakwasy.

20 czerwca 2019
Tradycyjnie pod koniec roku szkolnego uczniowie naszej szkoły wyjeżdżają na „zielone szkoły”. W tym roku chętni uczniowie z klasy piątej i szóstej wybrali się do Jaworek - miejscowości  leżącej między Beskidem Sądeckim a Pieninami. Tak się złożyło, że grupa była całkowicie męska. Rolę przewodnika pełnił pan dyrektor, drugim opiekunem był (jak zwykle w górskich eskapadach) ksiądz Robert. Prognozy pogody były znakomite. Przez cały tydzień na południu Polski miła panować słoneczna aura z wysokimi temperaturami. Jedyną „niedogodnością” mogły być przewidywane przez meteorologów  popołudniowe burze.

W słoneczny poniedziałkowy poranek wyruszyliśmy z tarnowskiego dworca PKS w stronę Pienin. Ten dzień był zaplanowany jako wycieczka krajoznawcza. Opiekunowie postanowili bowiem pokazać nam ciekawe miejsca znajdujące się w pobliżu naszego miasta. Po kilkudziesięciu minutach jazdy zatrzymaliśmy się po raz pierwszy. W Melsztynie. Ta nieco zapomniana miejscowość słynie ze znajdujących się na wzgórzu nad Dunajcem ruin zamku rodu Melsztyńskich. Zamek ten nierozerwalnie związany jest z historią Tarnowa, gdyż na początku XIV wieku został wybudowany przez Spycimira Leliwitę, tego samego rycerza, który założył Tarnów i zbudował zamek na Górze św. Marcina. W ówczesnych czasach pełnił on funkcję kasztelana krakowskiego i był drugą w państwie osobą po królu Władysławie Łokietku. Spycimir był zresztą wychowawcą Kazimierza Wielkiego (jedynego syna Łokietka). Zamek w Melsztynie strzegł dróg handlowych prowadzących wzdłuż doliny Dunajca. Obecnie na ruinach trwają prace remontowo – rekonstrukcyjne, których efektem będzie z pewnością podniesienie atrakcyjności turystycznej tego miejsca. Z Melsztyna pojechaliśmy do pobliskich Domosławic, gdzie ksiądz Robert pokazał nam drewniano – murowany kościół, którego część (murowana) została zbudowana z cegieł pozyskanych z ruin zamku w Melsztynie.

Naszym następnym przystankiem był Czchów. Spedzilismy tutaj prawie dwie godziny. Najpierw z miejscową panią przewodnik zwiedzaliśmy odrestaurowaną basztę obronną, która w dawnych czasach spełniała funkcję komory celnej. Następnie przeszliśmy ścieżkę przyrodniczo – historyczną z umieszczonymi na niej eksponatami broni ciężkiej z czasów II Wojny światowej. Potem obejrzeliśmy zabytkowy czchowski kościół (z elementami romańskimi i gotyckimi). Wizytę w Czchowie zakończyliśmy konsumpcją lodów na urokliwym miejscowym rynku. Stoją na nim dwie zabytkowe figury: św. Floriana (chronił przed pożarami) oraz św. Jana Nepomucena (chronił przed powodziami). W Czchowie obejrzeliśmy też zaporę wodną, zbudowaną w celu ochrony lokalnych obszarów przed wylewami Dunajca. Decyzja o jej wybudowaniu zapadła w 1934 roku po wielkiej powodzi, która w lipcu tegoż roku nawiedziła południe Polski. Do użytku oddano zaporę po zakończeniu II wojny światowej. Z Czchowa dotarliśmy do Tropia – gdzie obejrzeliśmy jeden z najstarszych w Małopolsce kościołów. Został zbudowany na przełomie XI i XII wieku. Wcześniej na tym terenie miał pustelnię benedyktyński mnich – św. Świerad. Do istniejącej w miejscu pustelni kapliczki udaliśmy się po zwiedzeniu kościoła.  Z Tropia pojechaliśmy do Rożnowa. Ttaj najpierw obejrzeliśmy zaporę wodną. Zbudowana została w tych samych okolicznościach co zapora w Czchowie. Jest jednak od niej dużo większa i funkcjonuje już od 1943 roku a więc od czasów II wojny światowej.  W Rożnowie obejrzeliśmy również ruiny zamku Zawiszy Czarnego. Zamek ten również związany jest z historią Tarnowa, bo był kiedyś własnością wnuczki Zawiszy czyli Barbary z Rożnowa. Ta z kolei była matką hetmana Jana Tarnowskiego - najwybitniejszej postaci w historii naszego miasta. Sam hetman zamku nie wykorzystywał, zaczął  jednak budować w Rożnowie w XVI wieku nowoczesną (na owe czasy) fortecę zwaną beluardą. Jej pozostałości mogliśmy obejrzeć na zakończenie pobytu w Rożnowie. Późnym popołudniem dotarliśmy do Jaworek. Po zakwaterowaniu i obiadokolacji poszliśmy jeszcze na krótki spacer.

Wtorek był dniem pierwszej wycieczki górskiej. Doskonała pogoda sprawiła, że na świeżym powietrzu spędziliśmy osiem godzin. Najpierw przeszliśmy przez rezerwat przyrody „Biała Woda”. Wędrowaliśmy wzdłuż potoku o tej samej nazwie oglądając liczne skały wapienne, z których zbudowane są Pieniny.  Następnie wspięliśmy się na Przełęcz Rozdziela. Po drodze, na polanach napotkaliśmy stada wypasanych owiec. Kolejne duże stado spotkaliśmy już na grzbiecie na leśnej drodze. Idąc w stronę Obidzy maszerowaliśmy po granicy polsko – słowackiej. W gościnnej Bacówce na Obidzy zorganizowaliśmy dłuższą przerwę. Wcześniej ksiądz Robert odprawił mszę św. Po zregenerowaniu sił ruszyliśmy na Ruski Wierch. Potem zeszliśmy do Jaworek. Oczywiście po drodze na widokowych polanach robiliśmy przerwy różnej długości. Wycieczkę zakończyło moczenie zmęczonych stóp w chłodnym górskim potoku. A wieczorem po kolacji znowu poszliśmy na krótki spacer.

Środa była zaplanowana jako dzień krajoznawczo – turystyczny. W części krajoznawczej zwiedziliśmy ruiny zamku w Czorsztynie i obejrzeliśmy zamek w Niedzicy. Weszliśmy również na koronę zapory w Niedzicy i odbyliśmy spacer po niej. Z tego miejsca widzieliśmy zaporę w Sromowcach. W ten sposób w czasie jednego wyjazdu zobaczyliśmy wszystkie zapory wybudowane na Dunajcu. Z Niedzicy pojechaliśmy do Sromowców Niżnych i przez kładkę turystyczną zbudowaną nad Dunajcem przeszliśmy na Słowację. Po chwili znaleźliśmy się na terenie dawnego klasztoru kamedułów. Od niego zresztą pochodzi nazwa Czerwony Klasztor. Czerwony, ponieważ dachy zabudowań klasztornych pokrywają dachówki w tym kolorze. Z Czerwonego Klasztoru poszliśmy do Szczawnicy. To jedna z najpopularniejszych w Pieninach dróg spacerowo – rowerowych. Została stworzona w XIX wieku i prowadzi wzdłuż przełomu Dunajca. Liczy 10 kilometrów, ale z uwagi na bardzo małą ilość podejść nie należy do trudnych. A widoki, które towarzyszą wędrówce skutecznie zmniejszają zmęczenie. W Szczawnicy obejrzeliśmy jeszcze wystawę w pawilonie edukacyjnym Pienińskiego Parku Narodowego. Po kolacji zrezygnowaliśmy ze spaceru i na ogrodzie ośrodka w którym mieszkaliśmy zorganizowaliśmy mecz piłki nożnej. Wieczór zakończyło ognisko z pieczeniem kiełbasek. Głównym „mistrzem ceremonii” był ksiądz Robert. Trzeba uczciwie przyznać, że przygotowane przez niego kiełbaski oraz pieczony chleb były najwyższej jakości.

Czwartek był kolejnym dniem na górskich szlakach. Po śniadaniu poszliśmy do schroniska pod Durbaszką. Tutaj w cieniu drewnianego daszka i z widokiem na Pasmo Radziejowej ksiądz odprawił mszę św. a my nieco odpoczęliśmy. Następnie wspięliśmy się na Wysoki Wierch. Słynie on jako doskonałe miejsce widokowe we wszystkich kierunkach. Siedząc na trawie syciliśmy swoje oczy górskimi panoramami. Potem powoli poszliśmy w stronę Durbaszki i Wysokiej. Na przełęczy pod tą ostatnią górą nasza grupa podzieliła się. Większość poszła z księdzem na najwyższy pieniński wierzchołek, kilka osób zeszło z dyrektorem do płynącego niżej potoku. Potem już wszyscy razem przeszli przez Wąwóz Homole do Jaworek. Kolejny piękny dzień zakończył po kolacji mecz piłkarski. Dzięki temu, nikt nie miał żadnych kłopotów z zaśnięciem i „zielona noc” stała pod znakiem spokojnych snów.

W ostatnim dniu „zielonej szkoły” pojechaliśmy do Krościenka. Stamtąd wyruszyliśmy szlakiem na Trzy Korony. Całe szczęście, że mimo pełni sezonu wycieczkowego w tym dniu ten cel obrało sobie niewielu turystów. Dzięki temu bardzo sprawnie dotarliśmy najpierw na Przełęcz Szopka, a potem do miejsca sprzedaży biletów na platformę widokową. Przed wejściem na nią staliśmy co prawda kilka minut w kolejce, ale nie była ona wcale tak duża, jak w inne czerwcowe, pogodne dni. Schodząc do Krościenka zdobyliśmy jeszcze Górę Zamkową. Znajdują się na niej ruiny Zamku Pienińskiego, w którym wg legendy w XIII wieku schroniła się przed Tatarami  św. Kinga. Ostatnim punktem wyjazdu była konsumpcja słynnych lodów na rynku w Krościenku. Wszyscy uczestnicy stwierdzili jednogłośnie, że pięć dni „zielonej szkoły” minęło błyskawicznie. Pogoda była wspaniała, prognozowane burze nie nadeszły, zdrowie dopisało. Do Tarnowa wróciliśmy opaleni i w doskonałych humorach.

A tytuł relacji powstał w czasie środowej wycieczki. Roboczo brzmiał: „Zielona szkoła  w Jaworkach czyli 3 razy Z” Czy komuś trzeba teraz tłumaczyć dlaczego?

Autor:
sekretariat
SSP2 Godło Rzeczpospolitej Polskiej Społeczne Towarzystwo Oświatowe